Czas przewinąć kanwę…

Wreszcie nadszedł dla mnie ten dłuuugo oczekiwany moment. Mogę się pochwalić ukończoną kolejną „kolumną” krzyżyków w moim kolosie:

To zdjęcie pochodzi sprzed tygodnia, ale wybaczcie że chwalę się dopiero dziś. Ostatnio jestem zdecydowanie mało rozgarnięta i na wszystko brakuje mi nawet nie czasu, a chęci

Jestem dumna z siebie, że tak szybko mi poszło, jednocześnie zdaję sobie sprawę, że to nawet nie połowa obrazu… Ale podobno nie od razu Kraków zbudowano, więc nie odpuszczam i lecę dalej.

Musiałam przewinąć kanwę, bo okazało się, że mam za krótkie rączki i nie dam rady haftować powyżej tego, co już zrobiłam.

Zwinęłam więc moje postępy, a stan na dziś wygląda tak:

Połowa kolejnej strony.

Idzie szybko, nawet już mam nawinięte wszystkie potrzebne igły, a niektóre kolory nawet na 2 igły…
Jak na razie pandemia mi sprzyja, bo chociaż w miarę normalnie pracuję, czyli muszę wychodzić z domu i moje dziecko w miarę normalnie chodzi do szkoły to te nasze wyjścia i powroty są wspólne. Przed pracą odstawiam córkę do szkoły, po pracy ją odbieram i odpadają mi dodatkowe wyjazdy po dziecko do szkoły czy na basen… A nie ukrywam, że jest mi to na rękę 😉

 

7 uwag do wpisu “Czas przewinąć kanwę…

Dodaj odpowiedź do Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi