Przyszedł długo wyczekiwany czas, by opowiedzieć wam o moich haftach. Niestety nie opowiem o niczym nowym, ale jest temat, który muszę skończyć.
Paryżanki – bo o nich mowa dość długo naczekały się na finał. Najpierw już skończone przeleżały rok w szafie, potem czekały jeszcze jakiś czas na oprawę:

Powyższe zdjęcie sprzed ponad roku już tu publikowałam.
Pisałam też, że miałam mały problem z oprawą, bo mało materiału ucięłam i musiałam znaleźć odpowiednią ramkę, wymyśleć passe-partout. Na koniec musiałam poprosić męża o ponowne przycięcie passe-partout i ogólnie przy pomocy w oprawie.
Byłam pomiędzy jednym zabiegiem na drugim, a tu trzeba przyciąć, tam docisnąć, a tu dopasować. Na szczęście mąż okazał się bardzo pomocny i wspólnymi siłami oprawiliśmy wszystkie 4 Paryżanki:

Nie do końca jestem zadowolona wybranych kolorów passe-partout, a przynajmniej jeśli chodzi o tę pierwszą – wiosenną. Być może bardziej pasowałby tam kolor czerwony…
Generalnie to czerwony pasowałby także do jesieni i nie mogłam sie zdecydować. Kupiłam odpowiednio więcej kolorów, ale ostatecznie zdecydowałam się na te, które finalnie widzicie:
- Wiosna – na zielono,
- Lato – na lawendowo,
- Jesień – na żółto
- Zima – na niebiesko.
Niestety zdjęcie mam tylko zbiorcze, bo już nie chciałam marudzić mężowi o więcej zdjęć.
Tym bardziej, że męczyłam go już o jak najszybsze powieszenie obrazków na ścianie:

Miejsce powieszenia obrazków wybrałam sobie już dawno, bo miałam taki niewykorzystany kawałek ściany w rogu pokoju, w kąciku nad sofą, w pobliżu mojego „miejsca dowodzenia”.
Oczywiście mojemu mężowi lokalizacja tych obrazków nie bardzo się podobała, ale nie protestował. Powiesił tam gdzie chciałam i tak jak chciałam:

Z jednej strony róg pokoju i moja lampka, z drugiej strony okno, pod obrazkami (czego nie widać na szczęście) cały mój bajzel – laptop, tablet, myszka, słuchawki i przybory hafciarsko-drutowe. Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć że nastał tam względy porządek, bo kilka rzeczy powędrowało w inne, mniej wyeksponowane miejsce. Laptop z dodatkami pozostał 😉
I tu powinnam napisać, ze to już ostatnia z niedokończonych prac, ale niestety kilka nieoprawionych haftów jeszcze w szafie leży i chyba jeszcze tam poleżą…
Dziękuję za Wasze wszystkie odwiedziny i komentarze. Mam nadzieję, ze już nie długo powrócę i do haftów i do drutów i blog powróci na swoje stare tory.
Pozdrawiam serdecznie
Bardzo im ładnie, tym paryżankom, na Twojej ścianie. Fajny miałaś pomysł z tym kolorowym passe, dodaje wiele uroku obrazkom. Pozdrawiam serdecznie. 🙂
PolubieniePolubienie
Witaj 🙂 dziekuje za odwiedziny na moim blogu po tylu latach mojej nieobecności. Widze że nie tylko ja tak mam że jak coś ładnego skończe to musi nabrać mocy urzędowej na oprawe i tak czeka i czeka.. 😉
Efekt finalnie Twoich wyborów prezentuje się bardzo ładnie na ścianie 🙂 super kolekcja.
Pozdrawiam
Merry
https://ukotawogrodku.blogspot.com/
PolubieniePolubienie
Beatko, dziękuję Ci za komentarz u mnie na pustym i zimnym od ponad roku blogu. nie ukrywam, że przeczytanie go sprawiło mi dużą przyjemność, że mimo wszystko ktoś zagląda, czeka, interesuje się co u mnie. Dziękuję. Powoli chyba wracam:) Chciałabym bardzo:)
Twoje Paryżanki są cudowne, bardzo mi się podobają, kiedyś też o nich myślałam. Razem prezentują się zjawiskowo:)
Pozdrawiam ciepło:)
PolubieniePolubienie
Pingback: Hafciarska zajawka – Haftowany świat Iskierki