Dawno mnie tu nie było.
Powodem mojej nieobecności jest niestety LENISTWO.
Przyszło z końcem czerwca i panoszy się do dziś.
W pracy zawodowej czuję wypalenie, w domu snuję się z kąta w kąt i nie wiem za co zabrać się najpierw.
Nie pomogły nawet 3 tygodniowe wakacje.
Prawie wszystko leży odłogiem, bo albo mi się nie chce, albo nie ma czasu, albo coś jeszcze innego.
Paryżanki skończone, ale jeszcze nie oprawione, więc chwalić się będę później.
Kolos wisi na krośnie i się kurzy już od kwietnia i pewnie się jeszcze z miesiąc pokurzy.
Na drutach…., no właśnie, druty to jedyne co obecnie się robi.
Przed wakacjami zaczęłam jedną bluzeczkę, teraz na drutach mam już drugą.
Pierwsza niby skończona (z dużym naciskiem na NIBY), ale nie bardzo jest się czym chwalić, bo brakuje jej ostatniego wykończenia, wyprania itd.
Ale po kolei może, żeby nie było chaosu.
Bazuję głównie na wzorach Dropsa i tam znalazłam fajną bluzeczkę – Mariposa:

Wzór mnie bardzo zaciekawił i jak już wczytałam się w opis to doszłam do wniosku, że może być ciekawie, że to RACZEJ niezbyt skomplikowany wzór.
Kupiłam zalecaną włóczkę, wydrukowałam opis i schematy i do dzieła.
Cały korpus poszedł nawet szybko i powiem że prułam tylko raz – dosłownie raz, zanim pojęłam jak robi się karczek.
Poszło dość szybko, zaczęłam gdzieś z początkiem czerwca, a pierwsze zdjęcia i przymiarki robiłam już z niemal kompletnym korpusem bo chciałam wiedzieć jak wychodzi, jak sie układa i ile jeszcze, żeby nie było za krótko:

I jeszcze zdjęcie z boku, żeby było widać wzór:

Gdzieś tam w tym wzorze na jego początku jest błąd, ale na szczęscie go nie widać.
Bluzeczkę skończyłam jeszcze przed wyjazdem i zabrałam się za robienie rękawków i tu już zaczęłam się zastanawiać jak ja to wszystko pozeszywam razem.
Drugi rękaw kończyłam juz w drodze do Polski, korzystając z faktu, że miałam kierowcę w osobie mojego syna, który miał z nami spędzić 2 tygodnie w Polsce.
Korzystałam z tego w pełni i nie próżnowałam:

Przyznam się, że udało mi się drugi rękaw skończyć podczas tych 12h jazdy, ale dalsza praca czekała mnie po powrocie do domu.
Jak już wróciłam, to poukładałam wszystko do zdjęcia:

Tak to będzie mniej więcej wyglądać po zeszyciu.
A tu jeszcze zrobione rękawki:

I zbliżenie na wzór:

I tu też mogę się pochwalić, że prułam tylko raz, i to tylko przy pierwszym rękawku. Drugi poszedł już znacznie łatwiej. Oczywiście nie licząc faktu, że do 33 oczek trzeba było RÓWNOMIERNIE dodać 24 oczka i nijak mi to nie pasowało.
Wydaje mi się nawet że oba rękawki różnią się od siebie odrobinę. Ale nie to sprawia mi problem….
Cały czas zastanawiam się jak to wszystko ze sobą połączyć.
Będę musiała bardziej wgłębić sie w filmiki instruktażowe na stronie Dropsa, choć nie wiem czy tam zjadę coś odpowiedniego….
Dość powiedzieć, że nie wiem jak sie do tego zabrać.
Ale chwilowo mam co robić, bo jak już wspomniałam na drutach „robi się” kolejna bluzeczka.
Ale to już temat na kolejnego posta.
Jeśli mogę to przypomnę jeszcze o AGATCE. Kochani moi, pieniążki wciąż są potrzebne, więc jeśli możecie to prosimy o każdy grosik.
Link do zbiórki – https://www.siepomaga.pl/agata-szafranek
Link do facebookowych licytacji – https://www.facebook.com/groups/3287218131589775/. Można coś wylicytować, można samemu coś przekazać.
Jeśli nie macie możliwości wpłat lub licytowania to prosimy o jeden klik dziennie https://www.dobryklik.pl/dda2rzdg8t/tilemessage
Można też wspomóc wysyłając SMS na numer – 75365 w treści wpisując 028359
Doskonale Cię rozumiem – też miałam ostatnio taki hafciarski kryzys.
Bluzeczka prezentuje się świetnie.
Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Jaka na totalne lenistwo, to jednak sporo powstało. Bluzeczka urocza.
PolubieniePolubienie
Pingback: Hafciarka (prawie) zawodowa – Haftowany świat Iskierki