Sal Victorian Garden – etap 2

Na początku lipca, w TYM poście pokazywałam Wam postępy w Sal-u Victorian Garden:

Pisałam też, że chciałabym skończyć drugą stronę tego HAED-a zanim pojedziemy na wakacje. Niestety, pomimo najszczerszych chęci nie udało mi się wtedy skończyć wg planu.
Kiedy 16 lipca wyjeżdżaliśmy busem do Polski mój haft pozostawiony w domu wyglądał tak:

Widać, że niewiele przez te dwa tygodnie przybyło. Słoneczna pogoda zdecydowanie nie sprzyjała haftowaniu. Było też kilka imprez na okoliczność końca szkoły, który u nas wypadał w piątek 7 lipca. Najpierw był szkolny piknik zorganizowany właśnie w ostatni szkolny piątek, a potem jeszcze koleżeńskie spotkanie plastyczne:

Jak widać na załączonym obrazku dziewczynki (w sumie było ich 4) były bardzo kreatywne 😉
Potem była jeszcze kontrola mojej nogi. Lekarz stwierdził, że powoli mogę już wracać do pracy. Powoli, to nie znaczy, że zaraz jutro i na 8h stania czy chodzenia. Powiedział, że wyjazd na wakacje to dobry pomysł, bo będę mogła ćwiczyć chodzenie. Byle bym zbytnio nie przemęczała tej nogi…
 No i zostało najważniejsze przed wyjazdem – PAKOWANIE.
Do walizki (a raczej do podręcznej torby) zapakowałam inny haft. Jaki, to wam napiszę w następnym poście.
Z wakacji wróciliśmy w czwartek 3 sierpnia, dokładnie o 4 rano. Pomijając już fakt, że najpierw trzeba było się wyspać (4 rano – środek nocy) to nie od razu miałam głowę do tego, żeby zabrać się za jakiekolwiek hafty.
Najpierw trzeba było odrobinę „odgruzować” dom… umyć okna, przebrać pościel, wyeksmitować pająki… i pomóc najstarszej córce w wyprowadzce… Znalazła sobie wreszcie małe studio (po naszemu kawalerkę) w pobliskim miasteczku i wyprowadziła się.
Ona musi poznać smak samodzielnego życia, a my może przestaniemy się przez nią kłócić…
Summa summarum kolejna strona Victorian Garden powstawała w wielkich bólach. Do napisania jakiegokolwiek posta też ciężko było mi się zabrać. I chociaż na Wasze blogi zaglądałam codziennie, to żadko zostawiałam tam swój komentarz…
Ale dziś w końcu udało mi się postawić ostatnie krzyżyki drugiej strony HAED-a. Zaraz oczywiście musiałam go sfotografować:

Kanwa wymiętolona, dopiero co zdjęta z tamborka. Górne okno wygląda na krzywe, ale to tylko złudzenie optyczne – pofalowanie materiału 🙂
Dwie całe strony, czyli gdzieś tyle całości co na poniższym zdjęciu:

Jestem szczęśliwa ale i zmęczona tą pikselozą…
Teraz dla odpoczynku wracam do mojego wakacyjnego haftu, którym pochwalę się już wkrótce.

Bardzo dziękuję że mnie odwiedzacie i komentujecie.
Szczególnie dziękuję za komentarze pod poprzednim postem. Sprawiłyście że czuję się dumna z wykonania tego haftu. Mam bardzo mało haftów z passe i chyba czas to zmienić….
Niestety mój mąż nie nadaje się na „oprawcę” obrazów ;D
Pozdrawiam serdecznie

12 uwag do wpisu “Sal Victorian Garden – etap 2

Dodaj komentarz