To się porobiło….

W ostatnim poście pisałam, że wszyscy jesteśmy chorzy a ja generalnie czuję się przemęczona. Praca, dom, dziecko, choroby – taki kierat mnie wykańczał…
Dwa dni po napisaniu tego posta dowiedziałam się, że niestety praca właśnie się kończy, że teraz mają bardzo mało zamówień i dlatego ja z koleżanką mamy przymusowe 3-4 tygodnie wolnego… Tak to jest w Holandii, gdy się pracuje przez biuro pracy. Na pocieszenie powiedziano nam, że po pierwsze osoby na stałych kontraktach też będą miały więcej wolnego, a po drugie zawsze możemy tam wrócić…. za miesiąc.
Generalnie to nie wiedziałam czy sie śmiać czy płakać, bo z jednej strony miałam perspektywę spędzenia kilku spokojnych tygodni z haftem w ręku, ale z drugiej strony przez te kilka tygodni ja bez pracy, mąż bez pracy i żadnego zasiłku czyli nieciekawie….
Jakoś przepracowałam te dwa ostatnie dni, ale w domu nie miałam nastroju nawet na kilka krzyżyków. Do tego moja mama szykowała się do powrotu do Polski a więc zakupy, pakowanie… brak czasu spokojnie przysiąść i cokolwiek zrobić.
Jednak przez weekend coś tam podłubałam i w niedzielę wieczorem mój HAED wyglądał tak:

Zrobione około 2.800 krzyżyków, czyli 35 wysokości na 80 szerokości. Około, bo miałam tam jakieś „dziury” nad którymi nie bardzo chciało mi się myśleć….
Poniedziałek przeznaczyłam na SAL Tea Time (post będzie jutro, czyli w sobotę).
W poniedziałek też zadzwonił telefon z propozycją pracy dla mojego męża… O mało nie skakałam do sufitu 😉
We wtorek zaraz pojechaliśmy na spotkanie. Umowę wprawdzie podpisaliśmy (tzn mąż podpisał), ale musieliśmy czekać aż do dziś żeby się dowiedzieć co dalej.
Dziś mąż był już na spotkaniu w zakładzie i od poniedziałku startuje.
Nie macie pojęcia jak się cieszę. Oznacza to wprawdzie, że teraz ja będę wozić naszą Olivię do szkoły/ze szkoły, ja będę zajmować się domem i gotować obiadki. Ale też to, że ja w końcu będę też miała czas na haftowanki!!
Jak są dobre nowiny to od razu praca lepiej idzie, co widać na poniższym zdjęciu:

Przez te kilka dno przybyło około 800 krzyżyków, z czego jestem bardzo zadowolona. Oczywiście wożę Olivię do i ze szkoły, sprzątam (w granicach rozsądku), gotuję i robię zakupy. Oprócz tego nic, tylko siedzę i „dłubię” 😀
Wybaczcie, że zdjęcie zrobione na tamborku, ale szkoda mi czasu na jego zdejmowanie i ponowne zakładanie. Musiałam się z Wami podzielić nowinami (dobrymi i złymi), a w tej pozycji co mam to jeszcze coś przybędzie

Bardzo się cieszę że tu zaglądacie i czytacie wszystkie moje posty. Dziękuję Wam za wszystkie pozostawione pod ostatnim postem komentarze. Dziś nie będę na nie odpisywać personalnie, dziś podziękuję Wam wszystkim razem. I powiem, że macie moc spełniania życzeń 😀

Pozdrawiam i dziękuję raz jeszcze

13 uwag do wpisu “To się porobiło….

Dodaj odpowiedź do Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi