Jak w tytule – jeszcze żyję, jeszcze pracuję, jeszcze haftuję. Tych „jeszcze” pewnie jest więcej, ale nie mam siły ich wymieniać. Powoli padam na pysk.
Ze zmęczenia i z bezsilności.
Generalnie pierwszy tydzień stycznia miałam urlop i powinnam wrócić do pracy wypoczęta, zregenerowana. Taaa, może i powinnam….
Niestety już po pierwszym tygodniu miałam serdecznie dość. Wychodziłam do pracy było jeszcze ciemno, cały dzień spędzałam w magazynie przy sztucznym oświetleniu, a gdy wracałam do domu było już ciemno…
Mój weekend mogłabym opisać tym oto obrazkiem zaczerpniętym gdzieś z netu:
Na domiar złego niemal wszyscy się poprzeziębialiśmy.
Zaczęło się od Olivii i jej zapalenia gardła a skończyło się na mojej mamie, która zachorowała na grypę i w końcu trafiła do holenderskiego lekarza, a ten odesłał ją do szpitala.
Mama oczywiście po holendersku ni w ząb, więc ja i moja najstarsza córka służyłyśmy w charakterze kierowcy (ja) i tłumacza (ja i córka). Ja zostałam z mamą na oddziale na noc, a córka wróciła do domu ze swoim chłopakiem.
Tzn miała wrócić, ale niestety nie obyło się bez przygód. Ona i Jacky – jej chłopak wyszli od nas z sali koło godziny 18.00.
O godzinie 20.00 córka zadzwoniła do mnie i powiedziała, że mieli wypadek, że 100 metrów od bramy szpitala Jacky wpakował się samochodem pod Tira…
Dobrze, że wtedy siedziałam, bo nie wiem kto by mnie pozbierał ze szpitalnej podłogi…
Przyjechało pogotowie i udzielili im pierwszej pomocy, policja spisała zeznania, a straż pożarna rozcinała blachę by wydostać auto spod tira
Na szczęście im nic się nie stało, ale samochód do kasacji…
Auto to tylko auto, dobrze, że im nic się nie stało. Jacky w zasadzie nie ma żadnych zadrapań, ale mojej córce nie otworzyła się poduszka powietrzna i jest cała poobijana. A wygląda tak:
Zdjęcie zrobione dzień później… Jak wypisywałyśmy moją mamę ze szpitala to pielęgniarki pytały która z nich bardziej potrzebuje pomocy…
Mama powoli wraca do zdrowia – na szczęście już w domu – ja wróciłam do pracy.
Hafciarsko coś się tam dłubie, ale wciąż brakuje czasu…
Do szpitala wzięłam sobie książkę i tablet, ale miałam tyle wrażeń, że nie miałam weny ani na czytanie ani na gry…
Mój Victorian Garden ma wiele kolorów, a ja mam wrazenie że ciagle haftuję różne odcienie szarości…
No, ok Czerwony i zielony też widać, ale zdecydowanie za mało jak na ten etap…
Stan na wczoraj:
Dziś nie miałam siły na krzyżyki….
Dziękuję Wam serdecznie za wszystkie komentarze.
Anek73 – też uważam ze to dobrze, przynajmniej nikt nie będzie nikogo ścigał za piractwo
Magdusia – ja w zasadzie też wolę jak dziecko jest w szkole, ale jak się jest pracującą mamą to trochę inaczej organizuje się czas 😉
Agnieszka Wardzińska – może i ciut mniej, ale też i relatywnie krzyżyków do postawienia było mniej 😉
Ewelina L – ja też nie wiem czy dam radę, ale schemat jest mój więc zawsze mogę porzucić SAL i haftować w swoim własnym tempie
Tami – kiedyś musi być ten pierwszy raz 😉
Pozdrawiam serdecznie. W wolnej chwili pozaglądam na Wasze blogi 🙂
Pozdrawiam serdecznie






Jak dobrze, że nic się nie stało Twojej córce i jej chłopakowi. W ogrodzie widzę postępy 🙂 Pozdrawiam, życzę zdrowia i pogodnych dni 🙂
PolubieniePolubienie
Dobrze, że wszyscy cali! Dużo zdrowia i spokoju w takim razie życzę. A krzyżyki zapowiadają się pięknie, nie stresuj się, to najważniejsze. Albo zrób jakiś mały, bajecznie kolorowy hafcik, to zawsze pomaga rozjaśnić ponure dni 🙂
PolubieniePolubienie
Najważniejsze że kochana żyjecie 🙂 że tylko są lekkie zadrapania 🙂 a co do krzyżyków pamiętaj one cię zrelaksują :)Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
Dobrze, że już po wszystkim. Wcale się nie dziwię, że mało Ciebie w świecie hafciarskim. Tyle innych spraw wokół Ciebie, że na przyjemności już nie ma ochoty. Życzę dużo zdrowia Twojej Rodzinie, a Tobie by kłopoty Cię omijały i byś mogła zająć się wyszywaniem, bo widzę, że powstaje coś ładnego.Goraco pozdrawiam !
PolubieniePolubienie
Szczęście, że nic poważnego się nie stało! Życzę dużo zdrówka i szczęścia 😉
PolubieniePolubienie
Całe szczęście, że wszyscy cali, zadrapania się zagoją dobrze, że nic poważniejszego się nie stało. Życzę byś choć trochę złapała powietrze i odpoczęła fizycznie i psychicznie
PolubieniePolubienie
Wow..trochę przeżyć..Ale znam to..u mnie podobnie, jeszcze się nie zdążę zorientować, że jestem w domu, a już czas na kąpanie Zosi..Zanim się w ogóle ogarnę i coś mi się chce ruszyć jest 20..a tu jeszcze nie koniec a po 5 trzeba wstać..normalnie wypisz wymaluj ja na tym obrazku..tylko byłaby chmurka i „mamo!mamo!mamo!”. I oczywiście codziennie tak wyglądam:) Zatem całym serduchem jestem z Tobą..i życzę dużo zdrówka..Wam wszystkim:)
PolubieniePolubienie
Dobrze, że nikomu nic aż tak poważnego się nie stało! Życzę Wam wszystkim szybkiego powrotu do formy! Jeszcze wiele szczęśliwych tygodni przed Tobą!
PolubieniePolubienie
Całe szczęście, że skończyło się na zadrapaniach, oby jak najmniej takich nieprzyjemnych zdarzeń. Trzymam kciuki żeby wszyscy szybko wrócili do zdrowia. Pozdrawiam! 🙂
PolubieniePolubienie
Najwazniejsze ze nic sie corce nie stalo. Zdrowka dla Was i duzo sily 😀 Pozdrawiam
PolubieniePolubienie