Przed wakacjami miałam bardzo gorący okres i niejako na szybko powstało kilka haftów – metryczki, Home Sweet Home oraz prezenty do przedszkola.
Powoli zaczynałam tęsknić do moich normalnych haftów, czyli do Tęczowej Róży i Widoku z Okna.
Najpierw jednak przyszło mi do głowy, żeby wyhaftować coś w prezencie na 18 urodziny. Przyszła solenizantka jest córką mojej dalekiej (w sensie genealogicznym) kuzynki. Moja mama jest matką chrzestną owej kuzynki i dostała zaproszenie na imprezę urodzinową z okazji 18 urodzin córki.
Jako motyw obrazka obrałam sobie króliczka Somebunny.
I tu muszę się przyznać, że nie pałam wielką miłością do tego motywu. Uznałam jednak, że taki króliś z kwiatkami będzie na 18 idealny.
Przekopałam internet i znalazłam mnóstwo schematów z Somebunny. Na początek mój wybór padł na tego królisia:
Mój szesnastoletni syn jednak stwierdził, że ten jest za smutny i że zdecydowanie lepszy będzie ten:
Taki „słoneczny i wesoły” jak to określił mój syn. Wobec tego, jeszcze przed wyjazdem zabrałam się do pracy i w podróż do Polski pojechała ze mną już trawka i zarys króliczych tylnych łapek:
Dla uściślenia – na schemacie trawka jest pół-krzyżykami, ale wybitnie mi się to nie podobało i swoją trawkę zrobiłam pełnymi krzyżykami.
Wakacje nie sprzyjały haftowaniu, bo jak wiecie z poprzednich postów trochę zwiedzaliśmy, trochę remontowaliśmy a trochę załatwialiśmy różne urzędowe sprawy. Jednak czasem udało mi sie postawić kilka krzyżyków i po ponad tygodniu miałam już prawie cały tułów królisia:
Kontury postanowiłam robić „za jednym zamachem”, żeby się nie wracać. Tamborek strasznie gniecie mi kanwę i nie wiem czy to wina kanwy czy raczej tamborka…
Po kolejnym tygodniu króliczek miał już głowę i kwiatki wraz z konturami:
Pozostało dodać imię oraz cyfrę „18” żeby nie było żadnych wątpliwości co do tego, z jakiej okazji został wyhaftowany/wręczony:
Tu popełniłam dwa błędy:
– po pierwsze imię wyhaftowałam zbyt jasnym kolorem. Niestety nie miałam innego ze sobą, a do sklepu było mi nie po drodze.
– po drugie „18” jest stanowczo za mała co do reszty obrazka…. Miałam jednak już zbyt mało czasu na poprawianie tego.
Aby imię i cyfra 18 były bardziej wyraziste zrobiłam im troszkę konturów. Cyfra okonturowana została cała, natomiast imię dostało kreseczki tylko z jednej strony co miało sprawiać wrażenie głębi. Nie wiem czy tak do końca odniosłam zamierzony efekt.
Obrazek został wyprany, wyprasowany i oprawiony przez moją mamę i obecnie prezentuje się tak:
Obie z mamą mamy nadzieję, że się spodoba…
Po powrocie do domu zaczęłam haftować małą pamiątkę ślubną na zamówienie szwagierki. Po dwóch dniach pracy miałam tyle:
Oczywiście zanim zaczęłam haftowanie okazało się że niestety nie mam jeszcze całej palety kolorów DMC i musiałam brakujące kolorki zamówić on-line.
Zanim mulina dotarła ja postanowiłam nie siedzieć bezczynnie i wróciłam do Tęczowej Róży.
Gdy ją ostatnio pokazywałam wyglądała tak:
Po dwóch dniach intensywnej pracy już tak:
A po kolejnych dwóch tak:
Zamówione muliny już dawno doszły, a ja dłubię i dłubię…
Bardzo ciężko oderwać się od jej kolorów, ale muszę skończyć zamówioną pamiątkę ślubną…
Anek73 – ja też bym się ciągle zażerała kiszonymi i małosolnymi, niestety w Holandii jest to towar niemal deficytowy. Mało tego – oni tutaj w sklepach i na bazarach nie sprzedają ogórków gruntowych. Jedynie ogórki długie można kupić. Z gruntowych robią przetwory typu ogórek konserwowy. Ogórki kiszone i czasem gruntowe (takie prawdziwe) są jedynie w Polskich sklepach, a małosolne najlepsze są takie własnej roboty 😉
Agnieszka R – właśnie ja się jakoś nie umiem ogarnąć po tym powrocie….
Adrianna Bartnik, Agnieszka Wardzińska i inni – dziękuję. Mam nadzieję że młodym też się podobał.
Dziękuję za odwiedziny i za komentarze. Witam nowe osoby.
Pozdrawiam serdecznie
Te króliczki są świetne, właśnie przypomniałaś mi, że leży gdzieś niedokończona metryczka mojej córki w komodzie z tym króliczkiem, muszę koniecznie do niej wrócić w tym tygodniu.
PolubieniePolubienie