Kilka postów wcześniej pisałam, że nie robię żadnych hafciarskich planów, bo przeważnie potem nic mi z tego planowania nie wychodzi. Przez dwa ostatnie lata brałam udział oraz organizowałam zabawy SAL-owe i wiem jak ciężko czasem jest dotrzymać terminu takiej zabawy. Dlatego w tym roku postanowiłam iść na żywioł i robić to, co już mam zaczęte. Doskonale wiem, że okazja na niespodziewane hafty często nadarza się sama i to bardzo niespodziewanie.
Niedawno trafił się właśnie taki niespodziewany hafcik.
Dostaliśmy zaproszenie na kawę do koleżanki. Mieliśmy do niej na nowe mieszkanie jechać już dawno, ale zawsze coś stało na przeszkodzie – remonty, choroby, wyjazdy.
Wreszcie w zeszłą niedzielę uzgodniliśmy datę spotkania na dzień dzisiejszy.
Powstał problem prezentu, bo przecież nie pojedziemy z pustymi rękami. Dylemat – kupić czy zrobić został przesądzony na korzyść „zrobić” i jeszcze w sobotę ruszyła hafciarska machina – poszukać wzór, przygotować kanwę, dobrać mulinę. Po 15 minutach wiedziałam już jaki hafcik powstanie…
Domyślacie się? Pewnie tak, przecież to już niemal mój haft sztandarowy 😉
Po pierwsze jestem zakochana w tym wzorze, a po drugie miałam tylko tydzień, a ten wzór niemal sam się robi 🙂
Tu pierwsze krzyżyki postawione w poniedziałek:
Oczywiście mając w domu dziecko nie siedzę niestety kołkiem z robótką w ręku. Ale w piątek miałam już niemal całość – brakowało ostatniej literki, kawałka zielonego ornamentu i kilku kresek złotą nitką. Miałam nadzieję skończyć do w nocy, ale niestety mieliśmy awarię prądu i zostałam zmuszona do pójścia spać 🙂
Dlatego obrazek kończyłam w sobotnie popołudnie a potem zaraz pranie i prasowanie:
Dziś rano ramka:
Na koniec papier pakowy i w drogę.
Koleżanka była zachwycona i natychmiast powiesiła obrazek na ścianie, a ja puchłam z dumy…
Niestety w tubylczych (Holandia) sklepach wybór ramek jest bardzo ograniczony. Wiem, że napis wyglądałby lepiej, gdyby miał więcej przestrzeni. Niestety skazana jestem na to, co znajdę w sklepach… Ramka do zdjęć (jak pisze na metce) jest niestety „Made in China”…
Jutro zaczynam priorytet nr 2 – metryczka dla pani z przedszkola córki. Tutaj mam więcej czasu, bo miesiąc i nie muszę się ukrywać z postępami 😉
Dziękuję Wam za zachwyty nad Słonecznikami. Powiem, że super się je haftuje.
Ewelina L. – niestety, teraz będzie czas na kilka priorytetów 😉
Anek73 – zaczynaj, nie zwlekaj. Co tam jeden UFO-k więcej 😉
Jadwiga Król – też mam taką nadzieję 😉
Agata B., Katarzyna G – to tak tylko wygląda, ale choć tło monotonne to dość szybko się je robi
Pozdrawiam wszystkich serdecznie 🙂




Też bym się cieszyła z takiego prezentu,bo jest śliczny:) Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Też mam w planach ten hafcik. Na prezent dla siostry.
PolubieniePolubienie
Piękny prezent do nowego domu! pozdrawiam ciepło 🙂
PolubieniePolubienie
Piękny hafcik, chyba muszę pomyśleć nad wyszyciem go wiosną gdyż także będę zaproszona na parapetówkę nowego własnego domku u brata a taki prezent będzie wyjątkowy bo z sercem robiony.
PolubieniePolubienie
Piękny jest ten haft, bardzo mnie zauroczył.
PolubieniePolubienie
Rozumiem Twoją miłość do tego wzoru, mi też bardzo się podoba. Co prawda nie miałam okazji go jeszcze wyszywać, ale …Taka mała propozycja, podpowiedź: Skoro tak często go wyszywasz i na pewno jeszcze kilka razy wyszyjesz , może warto rozejrzeć się za ramkami „na zaś” i trzymać zachomikowane na takie właśnie okazje.
PolubieniePolubienie
Matko jedyna jakie tempo normalnie zaniemówiłam, nie zatkało mnie na amen 🙂
PolubieniePolubienie
Bardzo ładny obrazek 🙂
PolubieniePolubienie
Beatko, cudowny prezent 🙂 Już go widzę w moim przedpokoju, podzielisz się?????
PolubieniePolubienie
masz tempo kobieto …. 🙂 śliczny hafcik i cudowny prezent 🙂
PolubieniePolubienie