Krzyżyk tu, krzyżyk tam i mętlik w głowie…

Od ostatniego posta zrobiłam niewiele… Prawie nic. Przez 3 dni niemal nie miałam w ręku tamborka. Dziś też mi nie szło haftowanie. W ręku miałam kilka robótek po kolei, właściwie „rozgrzebałam” kilka haftów i nic nie skończyłam. Głowę mam zajętą kompletnie czym innym….
Kilka dni temu zaczęłam haftować Lato z SAL-u „Cztery Pory Roku”, ale nagle okazało sie, że gdy jakiś czas temu zamawiałam do niego muliny to przeoczyłam 3 kolory i nie mam czym wyhaftować morza.
Gdy ostatnio miałam ten haft w ręku wyglądał tak:

Brakuje niebieskości i konturów.
Postanowiłam wrócić do SAL-u „Herbs & Spices”, który leżał sobie zapomniany wśród innych robótek. Chciałam wyhaftować czosnek, ale znów okazało się, że brakuje mi kolorów więc zaczęłam rozmaryn. Doszłam do takiego etapu:

I znów zonk – brakuje kolorów.
Wzięłam się za Tygrysa, ale szybko rzuciłam nim w kąt bo zbyt mnie drażnił.
Postanowiłam zatem rozpocząć obrazek SAL-owy „Chata za miastem”:

Więcej nie dało rady bo…. w momencie gdy zamawiałam brakujące kolory byłam chyba pijana… Zamówiłam nie te, które potrzebowałam żeby spokojnie rozpocząć ten róg. Zdenerwowałam się i odłożyłam na później.
Wzięłam do ręki coś innego, czyli SAL Kwiatowy:

Udało mi się zrobić ramkę i 1/4 kwiatka. Reszta jutro.
Kompletny bajzel w tych moich haftach a ja nie jestem w stanie tego ogarnąć. Tzn jestem, bo wystarczy dokupić muliny i można przecież haftować dalej. Jednak teraz nie jestem w stanie myśleć o mulinach i zakupach, bo mam problem do rozwiązania…
Tydzień temu w środę zadzwoniła do mnie pewna miła pani z ofertą pracy. Zaprosiła mnie do biura w Amsterdamie, porozmawiałyśmy i miałam czekać na odpowiedz. Generalnie to nie szukałam pracy na siłę. Mam zasiłek dla bezrobotnych więc mogłam sobie zrobić wakacje. no ale skoro dzwonią z ciekawą ofertą to trzeba ją sprawdzić, prawda?
Mieli się odezwać do 2 dni roboczych. odezwali się po 4. Dostałam zaproszenie na rozmowę o pracę z teamleaderami. Pojechałam tam w ubiegły czwartek. Trochę z mieszanymi uczuciami, bo znowu praca z dojazdem i to powyżej 20km, znowu cały dzień poza domem (8.30-17.30). Ale z drugiej strony wyższa stawka godzinowa niż gdzie indziej, zupełnie inna praca, nowi ludzie, nowe wyzwania….
Porozmawialiśmy sobie z godzinkę, a gdy wracałam do domu zadzwoniła ponownie mila pani z biura z informacją ze mam wrócić i podpisać umowę….
Do pracy poszłam już w piątek. Na 8.30. Oczywiście jak to bywa w pierwszym dniu pracy kompletnie nie umiałam się tam odnaleźć. Nowe zasady, nowi ludzie, nowe miejsce. Zaczęli mnie uczyć nowych rzeczy ale od d**y strony (przepraszam za słówko), bo zamiast pokazać „z czym to się je”, kazali mi uczyć się standardów i instrukcji pracy. Jestem wzrokowcem i uczę się patrząc na to co robią inni, robię notatki, podpatruję. A tu lipa…. 
Na dodatek zadzwoniła inna miła Pani, z innego biura pracy. Oczywiście też z ofertą pracy.
ta druga oferta jest o tyle atrakcyjna, że kiedyś już pracowałam w tej firmie więc znam zasady, ludzi, szefostwo. Ale co najważniejsze mam do niej tylko 8km i blisko do przedszkola Olivii.
Teraz mam w głowie kalkulator, który przelicza kilometry, czas, benzynę ale tez i głos który pokazuje mi plusy i minusy każdej oferty…
Idę spać, może coś mi się przyśni….

15 uwag do wpisu “Krzyżyk tu, krzyżyk tam i mętlik w głowie…

  1. O, a ja w „lecie” mam dokładnie na odwrót: wyszyte same niebieskości na razie:)Mam nadzieję, że uda Ci się dobrze rozważyć wszystkie za i przeciw, i że będziesz zadowolona z wyboru!

    Polubienie

  2. Oj jak ja nie znoszę takich wyborów. Powodzenia w dokonaniu tego właściwego. Ciężko się nawet na przyjemnościach skupić, gdy takie myśli kołaczą się po głowie, ale jak już wszystko ,,ogarniesz'' to i haftowanie pójdzie jak po maśle.

    Polubienie

Dodaj komentarz