Parę postów temu pokazywałam stan miarki z Królewną Śnieżką:
Jak widać brakowało imienia z datą i cyfry 130 w podziałce miarki. Haft powędrował do koszka, ponieważ pani która go u mnie zamówiła przeprowadzała się i umówiłyśmy się na odbiór po świętach.
Potem przyszła nerwówka związana z pracą, zabiegiem męża i świętami oraz kolejka moich cyklicznych miesięcznych hafcików i tak miarka przeleżała miesiąc.
Postanowiłam wrócić do niej jak tylko będę miała choć jeden wolny (tak naprawdę wolny, tylko dla siebie) dzień.
Ten dzień nadszedł wczoraj. Ostatni dzień mojego urlopu – starsze dzieci w szkole, najmłodsza w przedszkolu, mąż krążący pomiędzy komputerem a ogródkiem (pogoda przepiękna, a jemu nie wolno jeszcze pracować) i ja z moimi hafcikami…
Skończyłam pokazywaną wczoraj metryczkę i zabrałam się za kończenie miarki:
Zdjęcie niestety robione telefonem w kiepskim oświetleniu, ale widać co przybyło.
A tak miarka wygląda w całej okazałości:
Jutro powędruje do prania i prasowania a potem do zamawiającej. Z tego co wiem zostanie oprawiona w ramkę – trochę dziwnie jak na miarkę wzrostu, ale… to nie moja broszka 😉
Pozdrawiam serdecznie z pracy, bo post ukaże się automatycznie 😉



Jest piękna :)Będę to powtarzać bez końca: Podziwiam ludzi którzy haftują coś dla kogoś 🙂
PolubieniePolubienie
Śliczna miarka, szkoda tylko , że ma być w ramce 😦
PolubieniePolubienie
Świetna miarka! Przyznam, że i mnie zaskoczył pomysł z oprawianiem w ramkę, ale „Klient nasz Pan”, więc…
PolubieniePolubienie
Powtórzę się..jest naprawdę prześliczna:)
PolubieniePolubienie