Ostatnio „zjada” mnie codzienność i zmęczenie. Zbyt dużo problemów i problemików, ktore zaprzątają głowę.
W końcu zaczęłam w miare normalnie pracować. Normalnie czyli od poniedziałku do czwartku od 6.00 do 14.00. Pierwszy dzień był koszmarem, następne byly nie lepsze. Wracałam do domu i właściwie padałam na mordkę, a tu dziecię się cieszy i trzeba się nim zająć. Na szczęście mama zajmowała się sprzątaniem, gotowaniem, praniem.
Haftów było niewiele. Nie codzień udawało mi się postawić jakies krzyżyki na iryskach…
W zeszłą niedzielę mieliśmy gości – tak na szybko, 2h i po wszystkim. Przyjechała do nas znajoma z mężem. Poznałyśmy się na „dzieciowym” forum Matek-Polek w Holandii. Pół roku temu wzięliśmy od nich ślicznego szczeniaczka shih-tzu.
Było coś na słodko:
I na owocowo:
Było i prezentowo. Koleżanka przywiozła dla mojej małej grającego misia:
A ja wiedząc że ona przyjedzie i że podobają jej się moje breloczki niemal na godznę przed wizytą wyprodukowałam kolejne maleństwo. Tym razem z truskawką, bo Małgosia z mężem pracują na plantacji truskawek.
Świetny breloczek zrobiłaś:)oj…pojadłabym i ja teraz truskaweczek 🙂
PolubieniePolubienie
Wyspecjalizowałaś się w breloczkach!:)Widzę, że było bardzo smacznie…
PolubieniePolubienie
śliczne breloczki! Ależ mi smaka zrobiłaś tym owocowym daniem:) Ciasteczkiem również bym nie pogardziła, bo wspaniale wygląda. Pozdrawiam serdecznie:)
PolubieniePolubienie