-
Słoneczniki – update
Niedawno chwaliłam się słonecznikowymi postępami. Wtedy było ich tyle:
Po przerwie ponad tygodniowej przerwie wróciłam do nich i już w zeszły piątek miałam zdecydowanie więcej:
Niestety nie po drodze było mi wtedy publikowanie posta, bo rozchorowało mi sie dziecko i trzeba było zająć się przebieraniem piżamki tudzież pościeli….
Na szczęście w sobotę obyło się już bez takich niespodzianek i chociaż dziecko było nadal troszkę marudne, a małżonek zaaferowany wyjazdem do PL na ponad 2 tygodnie to mogłam dalej haftować.
I postanowiłam, że dokończę stronę i dopiero potem pochwalę się postępami.
Właśnie dziś nadszedł ten dzień:Tak wygląda wyhaftowane 6 stron Słoneczników (6 z 15). I gdyby nie brak tła mogłabym osiąść na laurach…. No ale zmobilizowałam się i zamówiłam mulinę na tło. Może do końca tygodnia tła przybędzie. Szczególnie, że znowu nie mam pracy ale za do mnóstwo wolnego czasu i spokoju 😉
Tu jeszcze zbliżenie:Nie mogę się nimi nacieszyć. To już prawie połowa haftu i teraz będzie więcej tła a mniej cieniowanej zieleni liści…. Ach, marzy mi się skończyć je do świąt….
A tymczasem mały przerywnik:Robi się kolejny kwiatuszek salowy 😉
Przy okazji dodam, że jestem już przy 16 odcinku 3 serii Lost-ów i wciąż czuję niedosyt. Oglądam codziennie po kilka odcinków i jestem zaczarowana tym serialem…Dziękuję za Wasze odwiedziny i komentarze. Pozdrawiam serdecznie 😉
-
Wrześniowe Astry
Wczoraj, czyli w niedzielę udało mi się wyhaftować kolejny, wrześniowy już kwiatek z Kwiatowego Kalendarza. Dumna i szczęśliwa porobiłam fotki telefonem i wrzuciłam je na Google Drive, z zamiarem wieczornej obróbki i wstawienia na bloga….
Niestety, po zgraniu fotek na komputer okazało się, że brakuje mi tu i ówdzie konturów… Fotki poszły do kosza, a dziś rano dorabiałam kontury i robiłam nowe foty.
I tak wreszcie mogę sie pochwalić:Cieszę się, że już tylko 3 kwiatuszki i KONIEC!!
-
Candy u Agnieszki
Agnieszka z bloga „Obrazy haftem malowane u Agnieszki” ogłosiła na swoim blogu CANDY, na które właśnie się zapisałam.
Tu banerek, a link do bloga macie powyżej:Aga robi piękne rzeczy i kusi… niespodzianką ;))
Ja sie pochwalę, że skończyłam już obrazek, który pokazywałam zaczęty w poprzednim poście. Pokażę go po 2 października, bo wtedy już będzie u adresatów.
Teraz na „tapecie” kolejny Kwiat z Kalendarza a potem… chyba wrócę do Słoneczników, bo już się za nimi stęskniłam 😉Promyk – ten wzór można i na ślub i na rocznicę. Ja robiłam na rocznicę, ale pokażę dopiero w październiku 😉
Izabela Hebda, Lawendowa Kraina Robótek, Bluebru nete – ja też wcześniej nie wiedziałam, że tak można z tymi choinkami. Praca nie była taka zła, ale całe dłonie i nadgarstki miałam pocięte od tych drutów i sztucznych igiełek. Dobrze, że bombki były plastikowe 😉
Na szczęście już koniec z choinkami…. Nawet żartowaliśmy z mężem, że naszą to chyba ubierzemy dopiero w Wigilię 😉
Anek73 – powrót do pracy po urlopie niemal zawsze bywa szokiem. Ale wierzę w ciebie, dasz radę i nadrobisz wszystko 🙂Pozdrawiam serdecznie
-
Brak czasu… – post wybitnie mało robótkowy 😉
Od tygodnia chodzi mi po głowie piosenka z reklamy Coca-Coli. Nawet zdarza mi się podśpiewywać: „Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta”….
Nie, na głowę nie upadłam na szczęście, ale… poszłam sobie dorobić składając i ubierając sztuczne choinki…. Tak, tak. Dobrze czytacie – to nie jest pomyłka i wbrew pozorom nie jest za wcześnie…
Okazuje się, że wszystko jest bardzo dobrze przemyślane. Ale do rzeczy….
Duży dom handlowy De Bijenkorf (Holandia) ma kilka filli w największych miastach Holandii – Amsterdam, Den Haag, Rotterdam, Utrecht…. Są to naprawdę duże, kilku piętrowe budynki. takie jak np ten w Amsterdamie:Można tam kupić niemal wszystko – odzież damską, męską, dziecięcą, bieliznę, przybory toaletowe, kosmetyczne, ręczniki, ściereczki, sprzęt kuchenny, przybory biurowe, szkolne, buty, torebki, biżuterię. Są tow większości rzeczy markowe – Michael Kors, Marco Polo, Lacoste – to tylko niektóre z marek.
Sieć tych sklepów ma swoje Centrum logistyczne w którym przygotowuje sie towary do wystawienia w sklepie, a więc rozpakowanie z kartonów/worków, posegregowanie kolorami/rozmiarami, klejenie/wieszanie cen, zabezpieczanie przed kradzieżą. W magazynie tym przechowywane są też różne tematyczne dekoracje. W sklepie jest miejsce tylko na towar przeznaczony do sprzedaży…
Tak więc również bożonarodzeniowe ozdoby mieszkają sobie calutki rok grzecznie w magazynie, aż nadejdzie TEN dzień kiedy trzeba ozdoobić sklep… Z racji braku miejsca w sklepie to wlasnie ozdoby przygotowywuje się w owym Centrum Logistycznym…. Pacowałam w tym Centrum przez prawie 1,5 roku.
Teraz przypomnieli sobie o mnie i zaproponowali mi prace właśnie przy owych choinkach. I tak gdy 1 września polskie dzieci szły do szkoły ja pomaszerowałam sobie ubierać choinki…
Trzeba było najpierw posegregować bombki:Na „mój” sklep w Den Haag potrzebowaliśmy „ubrać” 80 choinek, a każda choinka musiała mieć określoną liczbę bombek z danego koloru i rozmiaru (czerwień, czerń, brokat). Do domu wróciłam… czarnobrokatowa, bo czarne welurowe bombki farbowały dłonie, a brokat sypał się niemiłosiernie.
Później zaczęliśmy składać choinki… Każda choinka miała 275 cm wzrostu i składała się z 3 części, na których na szczęście „wisiały” już lampki, które trzeba było tylko podłączyć do prądu i sprawdzić czy działają… Tu okazałam się specem oświetleniowym, bo w mig znajdowałam i wymieniałam zepsute sznury….
Jeszcze później następowało wieszanie bombek, które oczywiście trzeba było wieszać wg określonego schematu…Potem choinki wędrowały do ofoliowania i znów na magazyn….W takim stanie doczekają do polowy listopada, kiedy to zostaną zawiezione na konkretne sklepy i tam już ustawione i podłączone do prądu…A mnie wciąż w uszach brzmi „Coraz bliżej święta”Przez to, że poszłam do pracy (aż na dwa tygodnie 😉 ) to niestety brakło mi czasu na słoneczniki… Mało tego, zaczęłam nowy projekt, który miał być na szybko, ale niestety… z braku czasu dłubałam po kilka krzyżyków wieczorami i oto efektY:– zdjęcie z 1 września:– zdjęcie z 8 września:Niby postępy są, ale po tygodniu pracy to powinno być już skończone…. Niestety praca, zmęczenie oraz pewne problemy na płaszczyźnie małżeńskiej nie sprzyjają tej konkretnej robótce….Dziękuję za wasze wszystkie komentarze. Jest mi niezmiernie milo i tak ciepło na serduszki jak zaglądacie i komentujecie. Niestety nie mam turboigły, ale łapię za robótkę w każdej, naprawdę każdej wolnej chwili i czasem jakoś nie umiem się oderwać od niej. Idealnie przy haftowaniu ogląda mi się filmy oraz myśli…. To taki mój czas na przemyslenie wielu spraw, a możecie mi wierzyć – mam o czym myśleć 😉Vipek – szczerze, to nie mam pojęcia, bo kanwę przywozi mi z PL moja mama w ilościach wręcz hurtowych (200 x 160), ale wydaje mi się że jest to 14.Anek73 – wracaj, wracaj, we dwójkę raźniej 😉Agnieszka D – prezencik na zdjeciach powyżej, jeszcze nie ukończony… Ale pewnie już się domyślacie co to jest/będziePozdrawiam wszystkich -
Słonecznikowy tydzień
Tydzień, bo jak już pisałam w poprzednim poście w zeszłą niedzielę wróciłam do słoneczników. „Porzucone” słoneczniki wyglądały tak:
Przez ten tydzień udało mi sie zrobić dosyć dużo, bo haftowałam niemal codziennie i to czasem przez 4h bez przerwy.
A więc teraz postępy:
– wtorek:– piątek:
– niedziela (czyli dziś):
Haftuję oczywiście w towarzystwie „Lost-ów”, których udało mi się obejrzeć już całe dwa sezony 🙂 Przyznam, że to super tak łączyć oglądanie z haftowaniem 🙂
Teraz niestety postępy będą mniejsze, bo mam w planach mały hafcik prezentowy więc następuje zmiana priorytetów 😉Anek73 – właśnie dlatego je haftuję – są PRZEŚLICZNE!!!
Maggy Rdest – właśnie, co się odwlecze, to nie uciecze. Ja owoce zaczynałam dwa razy – raz jako RR, wyhaftowałam pomarańczki i posłałam je w świat. Mija rok od tego czasu i nic, ani zwrotu kanwy ani innej do dalszego haftowania… Drugie zaczęłam jako SAL i już wiem, że jak skończę to będę miała niesamowitą satysfakcję. No i będą MOJE, tylko MOJE 😉
Zaklęta Igiełka/Ulcia – zapewne jeszcze kiedyś wrócisz do SAL-u. Ja staram sie korzystać z wolnego czasu, bo wiem, że on w każdej chwili może się skończyć. Ale przyznam się szczerze, że pomysłów w głowie na różne dzieła (pozakrzyżkowe) mam tyle, że właściwie to mogłabym już do emerytury nie pracować zawodowo 😉
Wszystkim dziękuję za przemiłe komentarze i kibicowanie w moich robótkach 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂 -
Powrót do… Słoneczników 😉
Jak już wiecie teraz jestem bez pracy i mam duuuuzo czasu na robótki. Dlatego udało mi się wreszcie dotrzymać SAL-owych miesięcznych terminów. Skończyłam SAL „Herbs & Spices” i jestem do przodu z SAL-em „Cztery Pory Roku”.
W ciągu minionego weekendu, a głównie soboty wyhaftowałam już z wyprzedzeniem motywy z SAL-u Cytrusowo-Warzywnego:I tym sposobem obie kanwy na kolejne hafciki mogą poczekać do października.
Przejrzałam resztę moich robótek i zapragnęłam wrócić do Słoneczników…
Nie wiem, czy pamiętacie jak w grudniu 2014 roku chwaliłam się, że wreszcie zaczęłam je haftować. W TYM poście chwaliłam się, że skończyłam pierwsze 1,5 kartki (wow, jaki sukces). Był początek stycznia a ja miałam wtedy ogromna nadzieję, że pogodzę ten haft z planowanymi SAL-ami, wyzwaniami i pracą zawodową. Chciałam haftować metodą Kasi z bloga „Życie nitką malowane” czyli przeznaczyć 3 dni/wieczory na jeden hafcik, potem 3 kolejne na następny i tak dalej, i tak dalej. I może by mi się to udało, jakby nie proza życia codziennego, czyli problemy, choroby i temu podobne.
Kto czyta tego bloga to wie o czym mówię.
Koniec końców Słoneczniki mimowolnie stały się UFO-kiem i nadszedł czas, żeby je „odkurzyć”.
Odkurzanie zaczęłam w niedzielę i już wtedy okazało się, że niestety nie mam koloru potrzebnego na tło. Zużyłam przy innym projekcie. Zostawiłam więc tła tyle ile miałam i zajęłam się listkami i kwiatkami.
Pisałam kiedyś, że spróbuję haftować te słoneczniki stronami, czyli będzie parkowanie nitki na brzegu kartki. Nigdy tak wcześniej nie haftowałam więc czas spróbować.
I tak po 2 i pól dnia haftowania mogłabym się pochwalić 3 ukończonymi kartkami. Mogłabym, bo zabrakło mi na tło i ta 3 kartka nie jest przecież do końca wykrzyżykowana…
Tak wygląda to, co już mam:Zdjęcie zrobiłam korzystając z faktu, że muszę przełożyć tamborek na początek 4 kartki.
Tu widać, że te 3 kartki to niestety kropla w morzu…Zważywszy, że większość materiału jest poskładana i poprzypinana agrafkami…
Ale co tam, byle do przodu 😉
Dziękuję za wszystkie przemiłe komentarze pod ostatnim postem.
Anek73 – ja myślę, że u mnie właśnie teraz są te „lepsze czasy”, bo jak znajdę pracę to znowu będzie lipa z wolnym czasem 🙂
Ulcia – no nie mam pojęcia gdzie jest mięta 😉
Sylwia Murzynowska – trochę mi się już te ziółka „przejadły”, kontury i inne hafciarskie ściegi mnie dobijały i chyba dlatego MUSIAŁAM z tym skończyć 😉
Niestety tradycyjnie na ramkę to ten hafcik sobie troszkę poczeka… jak prawie wszystkie haftowane na mój własny użytek 😉 -
Ziółka w natarciu
Zawzięłam się i postanowiłam skończyć SAL „Herbs & Spices”…
Ostatnio miałam problemy z tymiankiem. Nie umiałam sobie poradzić z jego listkami i zostawiłam go takiego w połowie niedokończonego. W czwartek zacisnęłam zęby i skończyłam tymianek:a przy okazji i szafran:
Po czym doszłam do wniosku, ze tak naprawdę to nie opłaca się odkładać robótki, do której ukończenia pozostaly dwa mało skomplikowane elementy i tak w piątek powstała bazylia:
a zaraz po niej oregano:
TA DAM!!!
Zdjęcie robiłam niemal zaraz po zdjęciu z tamborka, więc kanwa trochę wymięta, z odbitą na materiale obręczą tamborka.
Jestem niezmiernie szczęśliwa, że ziółka mnie nie pokonały, chociaż niektóre nieźle dawały w kość. I teraz tak sobie patrzę na efekty i jakoś nie mogę uwierzyć, że to już wreszcie koniec 😉Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem. Bardzo mnie cieszy, że mija praca Wam się podoba.
Maggy rdest – to nie żadna turboigiełka, to zwyczajny nadmiar wolnego, nieomal niczym niezakłóconego wolnego czasu…Pozdrawiam
-
SAL "Cztery Pory Roku" – Jesień
Skończyłam Jesień. To trzeci obrazek haftowany w tym SAL-u i muszę przyznać że najlepiej i najszybciej mi się go haftowało. Nie wiem czy to sprawa kolorów czy też mniejsza ilość pół krzyżyków.
Tak wygląda obrazek bez konturów:A tak z konturami:
A tak w towarzystwie Lata i Wiosny:
Stosunkowo szybko się haftowało (2-3 dni), stosunkowo mało pomyłek, choć i tu zaliczyłam prucie bo w największym liściu zamiast 721 wzięłam 722 czy na odwrót – już nieważne.
Ważne, że pięknie wygląda 😉Vipek – dziękuję. Ja jakoś do audiobooków nie potrafię się przekonać. Może kiedyś…
Agnieszka D. – szkoda, ale rozumiem – kontury nieźle potrafią dać w kość 😉
Anek73 – muszę korzystać póki mam wolne. Intensywnie szukam pracy i w każdej chwili mój wolny czas może się skończyć 😉
Maggy rdest – do dzieła!!Pozdrawiam
-
Kwiatowy kalendarz – sierpień
W ciągu ostatnich kilku dni zrobiłam hafciki z dwóch kolejnych terminowych SAL-i. Dziś pochwale się tym, który powstał jako drugi, z tego względu, że ten ma wcześniejszy termin publikacji.
Tak więc na pierwszy ogień pokazuję kolejny kwiat z Kwiatowego kalendarza:Według mnie jest to Irys.A tak kanwa prezentuje się w całości:Przepraszam za ten odciśnięty na kanwie tamborek, ale mam jakiś taki dziwny egzemplarz 😉
Cieszę się, że jeszcze 4 kwiatuszki i będzie całość.U nas w Holandii od niedzieli niestety chłodno i mokro. Wykorzystałam ten czas na hafciki, ale nie tylko….
Wzięłam przykład z Ani z bloga Przystanek Kłodzko i postanowiłam nadrobić zaległości serialowe.
Najbardziej chciałam zobaczyć serial z 2004 roku „LOST: Zagubieni”.Kiedy TV Polska emitowała ten serial niestety jakoś nie mogłam obejrzeć go w całości. Albo praca, albo dzieci, albo jakieś wyjście do rodziców/teściów/znajomych. Oglądałam więc co 2-3 odcinek i próbowałam zgadnąć o co w tym filmie chodzi…
Później wyjechaliśmy do Holandii i już nie wróciłam do kolejnych sezonów. A że film mnie zaintrygował postanowiłam wreszcie obejrzeć go w całości i na spokojnie. Brak pracy i kilka deszczowych dni były ku temu znakomita okazją. I tak sezon pierwszy mam już za sobą.
Nie wiem co będzie dalej, bo od wczorajszego popołudnia jest ciepło na dworze. Mam nadzieję, ze 1-2 odcinki dziennie będę mogła w spokoju zobaczyć 😉Renka – muszę się przyznać, że nie chciało mi się ruszać swoich „czterech liter” do sklepu po tusz i jednak haftowałam z tableta 😉
Anek73 – no właśnie, ja też nie pracuję więc korzystam. Ale z zimą jeszcze poczekam 😉
Magda – zdrowia życzę
Magdalena Betlej – myślę, że po wzorek wystarczy się ładnie uśmiechnąć do autorki SAL-u (Katarzyna z bloga Krzyżykowe szaleństwo) 😉
Anna S – w zasadzie lubię każdą porę roku, po pewnymi warunkami 😉Pozdrawiam
-
A u mnie już JESIEŃ…
Po odłożeniu ziółek z SAL-u „Herbs&Spices” miałam zacząć kolejnego SAL-owego kwiatka, ale niestety skończył mi się tusz w drukarce…. Mogłabym haftować z laptopa/tabletu, ale wtedy musiałabym kołkiem siedzieć w domu, a przy tak ładnej pogodzie aż żal nie wyjść na dwór.
Zdecydowałam się więc na SAL „4 Pory Roku”
Najpierw powstał napis:Później wzięłam się za jesienne liście:
I zbliżenie:
Byłoby tego więcej, jednak pomyliłam odcienie na liściach i musiałam dość sporo spruć. A wszystko przez „Harrego Pottera i Księcia Pół-krwi”. Zapatrzyłam się po prostu 😉
Dziś już przybyło więcej, ale efektami pochwalę się następnym razem 🙂Odnośnie Waszych komentarzy – dziewczyny, idzie mi tak szybko bo niestety znowu jestem bez pracy (pisałam o tym jakiś czas temu). Mam więc bardzo dużo wolnego czasu, który trzeba jakoś spożytkować. Siedzę więc przeważnie w ogrodzie i sobie haftuję.
Mam dużo pomysłów na inne projekty jak kartki okolicznościowe, koraliki a nawet szycie, ale niestety są to rzeczy, które raczej trzeba robić pod dachem, a mnie szkoda lata i wolnych dni na siedzenie w domu…Pozdrawiam serdecznie







































