Pewnie się ucieszycie, bo dziś nie będzie o wycieczkach, choć troszkę ich jeszcze było. Ale żeby zachować jako taką kolejność chronologiczną to najwyższy czas wspomnieć o moich projektach drutowych.
Na pierwszy „ogień” pójdzie spódnica.
Tu, w TYM poście chwaliłam się „prawie” skończoną spódnicą. Kończyłam ją w aucie, jadąc jako pasażer do Polski na urodziny mojej mamy. Był luty 2023. Miała być ubrana po raz pierwszy na tych urodzinach, ale niestety jak zwykle u mnie nie wyrobiłam się ze wszystkim. Trzeba było pruć ściągacz i robic go na nowo. Potem oczywiście chowanie nitek, pranie, suszenie. Miało być szybko, ale jak juz wiecie zabrakło czasu.
I tak ukończona już spódnica przeleżała w szafie rok z małym hakiem. Czekała na swoją okazję. Okazja nadeszła w maju tego roku. Spódnica miała swój debiut a ja mogłam zrobić zdjęcia:

Zdjęcie musiałam sobie zrobić niestety sama, choć „w domu” było pełno ludzi.
Celowo słowo „w domu” napisałam w cudzysłowu bo tak naprawdę wtedy nie byliśmy w domu, a na kolejnym wyjeździe. Ale o tym (i nie tylko o tym) będzie w następnym poście.
Spódnica o długości do połowy łydki. Ze wszystkich bluzeczek które miałam na wyjeździe najbardziej skomponowała mi sie z innym moim „drutowym” wyrobem, a mianowicie z bluzeczką Catch de Wind ze strony Drops Design, włóczka Drops Safran (nr 18 ecru). Pokazywałam ją w październiku 2022 w TYM poście, ale chyba jeszcze nie chwaliłam się jak wygląda ubrana, choć dość chętnie w niej chodzę:

Ta bluzeczka genialnie wyglada właśnie z takimi dłuższymi spódnicami.
Okej, wracamy do spódnicy. Troszkę inne ujęcie:

Jak widac spódniczka w pasie przewiązana jest sznureczkiem. Sznureczek jest mojego pomysłu, bo ten co był we wzorze jakoś nie chciał mi wychodzić… Wg mnie ten jest super. Tu na zbliżeniu możecie podziwiać same:

Pewnie zastanawiacie cię co POD spódnicą, bo spódnica choć z wełenki to jednak dość cienka i wiotka jest.
Otóż jak ktoś woli można ją nosić bez niczego, ale ja zaopatrzyłam się w półhalkę:

Spódnica się na niej nie ślizga i nie unosi. Nosi się ją rewelacyjnie.
Wzór pochodzi ze strony Dropsa, nazywa się Golden Years Skirt, rozmiar M.
Użyta włóczka to Drops Baby Merino (nr 23 jasny beż) i Drops Kid-Silk (nr 40 różowa perła). Przerobionych ilości wam nie podam, bo włóczkę kupowałam dawno i nie pamietam ile jej było.
Ciesze się niezmiernie że mi się ta spódnica udała, choć oczywiście na początku trudno było zrozumieć wzór, ale już sie przekonałam, że taki urok wzorów z Dropsa. No i bez prucia się nie obyło zanim połapałam co i jak, przeliczyłam odpowiednio oczka, narzuty itp. Ale to już za mną – teraz noszę i pękam z dumy 😉
Kochani dziękuję tym co tu jeszcze zaglądają pomimo tego ze blog zmienił sie na bardziej osobisty i turystyczny zamiast skupić się na robótkach ręcznych.
Pozdrawiam serdecznie
Świetna spódnica, doskonale leży. A wzory z Dropsa to kosmos całkowity, zawsze trzeba je sobie przełożyć z polskiego na nasze.
PolubieniePolubienie
I tu się z tobą całkowicie zgadzam. Często jest tak, że jak drukuje dany wzór to układam sobie „treść” po swojemu 😉
Co do spódnicy – dziękuję. Dodam, ze świetnie się nosi 😉
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie