Jak w temacie posta – dziś przyszedł czas by pochwalić się oprawionymi haftami i to aż dwoma na raz.
Pierwszy w kolejności to moja pamiątka ślubu dla kuzyna, na którego wesele nie pojadę z uwagi na uziemienie z nogą w gipsie….
Jak już pisałam dwa posty temu wyhaftowana, wyprana i wyprasowana pamiątka poleciała pocztą do Polski, do mojej mamy, która miała do niej kupić ramkę.
Trochę się obawiałam czy ta pamiątka dojdzie na czas i czy mama zdąży kupić do niej ramkę. Okazało się, że niepotrzebnie. Przesyłka doszła w stanie nienaruszonym, a mama po dwóch dniach szukania wreszcie znalazła odpowiednią ramkę:
Kolorystycznie ramka idealnie pasuje do haftu. Wprawdzie w samym hafcie coś mi tam troszkę nie pasuje, ale już na to nie mam wpływu. Trudno. Tak wyszło i tak musi być.
We wtorek pamiątka zostanie wręczona nowożeńcom i mam nadzieję ze się spodoba 🙂
Drugi z oprawionych hafcików to hafcik, którym sie tutaj jeszcze nie chwaliłam.
Wróć. Inaczej. Pokazywałam, ale był nie dokończony.
W październiku zeszłego roku w TYM poście żaliłam się, że nie wyrobiłam się z zamysłem prezentu ślubnego dla mojej chrześnicy. Musiałam zmienić koncepcję i zostało mi pół obrazka:
Pamiętam, że w komentarzach pod postem pisałyście, że będę miała niemal gotowca na następną okazję. Okazja nadarzyła się prędzej niż się spodziewałam, ale serduszko zostało wykorzystane do innego projektu.
Otóż w grudniu na Boże Narodzenie przyjechała moja mama i niemal od progu zapytała, co zrobiłam z tym niedokończonym haftem, bo ona by go chciała dla siebie. Obiecałam wtedy, że do jej wyjazdu coś z tego dla niej zrobię. Musiałam jednak pomyśleć co to miałoby być.
Najpierw dokończyłam serduszko i okonturowałam róże:
Mama wymyśliła, żeby w to serduszko wsadzić nasze zdjęcie rodzinne (czyli ja z mężem i dziećmi). Mnie taka koncepcja nie bardzo odpowiadała, bo uważałam, że albo zdjęcie zasłoni haft, albo będzie malutkie i w ogóle nie będzie widać kogo przedstawia. Poza tym nasze rodzina to nie tylko ja i mąż. Jest jeszcze mój brat z żoną i córką.
Ja myślałam, że by zrobić haft z dedykacją i później kupić taką ramkę, żeby w środek włożyć haft a dookoła umieścić zdjęcia….
I właśnie w tym momencie, pisząc ten post przypomniałam sobie, że jest jeszcze jeden haft, którym sie tutaj jeszcze nie pochwaliłam, a który dawno już został wyhaftowany, oprawiony i wręczony… Ale po kolei…
Dla mamy zrobiłam coś takiego:
Tu jeszcze nie wyprany i nie wyprasowany. Najpierw musiał przejść akceptację zamawiającej…
Mamie haft się spodobał więc mogłam go wyprać i wyprasować. Niestety nie zdążyłam go oprawić…. Był styczeń, pracowałam od rana do wieczora, potem mama trafiła do szpitala o czym pisałam TUTAJ i nie było czasu żeby pochodzić po sklepach za ramką. Mama zabrała więc hafcik do siebie.
Teraz szukając ramki na moją pamiątkę ślubu przy okazji kupiła też ramkę dla siebie i tym oto sposobem kolejny hafcik został zaramkowany:
Tu widać ramkę, ale napisy zamazane:
Niestety lepszych zdjęć nie mam. Te robiła mama i twierdzi, że muszą wystarczyć 😀
A czym jeszcze zapomniałam się pochwalić? Właśnie. Nie wiem czy pamiętacie (pewnie nie, więc wam przypomnę), że w sierpniu 2016 chwaliłam się zaczętą pamiątką ślubną na zamówienie szwagierki. Początek pokazywałam TUTAJ. Haftowanie zajęło mi prawie tydzień. Obrazek został wyprany, wyprasowany i wysłany do Polski, a ja zajęta haftowaniem Tęczowej Róży i pamiątki ślubu dla chrześnicy zapomniałam się nim pochwalić:
Oczywiście zdjęcie zrobione „na gorąco” po zdjęciu z tamborka. Potem już nie było czasu na fotkę.
W październiku będąc w Polsce szwagierka pokazała mi co z tego haftu powstało:
Zdjęcia przedstawiają ślub oraz rodzinę Państwa Młodych. Prawda, że pomysłowo?
Dziękuję za wszystkie pozostawione komentarze. Zaleceniem lekarzy i Waszym siedzę grzecznie na 4 literach (które mi powoli rosą :D) i nie przemęczając się wcale haftuję sobie spokojnie. Widok z Okna rośnie i niedługo się nim znowu pochwalę.
Meri – też mam taką nadzieję. I mam nadzieję że w moim wypadku na 1 złamaniu się skończy 😉
Monika Blezień – dziękuję
Teresa Luchowska – rośnie, oj rośnie. Następny post będzie o nim
Agnieszka Wardzińska – teraz tylko trzeba mieć nadzieję, że po zdjęciu gipsu okaże się że jest ok i nadal nie trzeba będzie w niej grzebać…
Agnieszka D – z książkami to trochę problem, bo mieszkając na zabitej dechami holenderskiej wsi nie mam dostępu do polskich książek, a audiobooki jakoś do mnie nie docierają. Jestem wzrokowcej i zdecydowanie książki wolę czytać niż słuchać…
Małgorzata Zoltek – nie, tabletek mi nie dali. Jedynie zastrzyki przeciwzakrzepowe, które sama sobie muszę aplikować w brzuszek…. Jeszcze „tylko” 23 szt…
Pozdrawiam serdecznie








Pięknie oprawione pamiątki!, Ten ostatni haft został pięknie wyeksponowany, chyba podpowiem córce , by skorzystała z tego pomysłu. Pozdrawiam cieplutko!
PolubieniePolubienie
Cudowne obrazki w pięknych oprawach! pozdrawiam ciepluteńko!
PolubieniePolubienie
Piękne hafty, piękne oprawy, wspaniałe pamiątki 🙂 Super! 🙂
PolubieniePolubienie