Jakoś nie miałam weny…

do napisania posta…
Zbieram się już od kilku dni i zawsze coś mi przeszkodzi.
Albo jestem zmęczona, albo znajdę coś ciekawego w internecie, albo w końcu ktoś z rodziny tudzież znajomych zabawia mnie konwersacją na fb/gg
Po skończeniu całej strony w Victorian Garden miałam zacząć kolejną stronę w Widoku z Okna.
Miałam, ale nie zaczęłam.
Zachciało mi się pracy dorywczej i zostałam listonoszem…. Wprawdzie to tylko 2 razy w tygodniu (wtorek i piątek), ale musiałam przeorganizować cały swój czas tak, by zdążyć zawieźć/odebrać dziecko ze szkoły, zająć się domem (wiadomo – zakupy, sprzątanie, pranie, gotowanie) i oczywiście znaleźć czas na haft.
A czasu zrobiło się zdecydowanie mniej, a wszystko z tego powodu, że firma w której pracuję dostarcza przesyłki swoim listonoszom wprost do domu. Dostaję je dzień wcześniej (poniedziałek, czwartek) w plastikowych pojemnikach i muszę sobie je posortować najpierw wg ulic, a potem każdą ulicę wg numerów. Czasem przesyłek jest mało, czasem więcej i samo segregowanie trwa 1-1,5h, a ja mam dwa rejony do obejścia, więc kolejne 3-4h…
Tym oto sposobem mój wolny czas znowu się trochę skurczył.
Na dodatek niespodziewanie dostaliśmy zaproszenie na ślub do mojego kuzyna i to już na 2 maja…
Moje HAED-y poszły więc w odstawkę, a ja zaczęłam szukać jakiegoś ciekawego wzoru na pamiątkę ślubu….
Ciekawego, no i oczywiście takiego, którego zdążę wyhaftować…
Mój wybór padł na ten oto wzór:

Niestety rozpiska tego wzoru jest na Anchor, a ja haftuję DMC. Troszkę więc potrwało, zanim to odpowiednio przekonwertowałam. Tym bardziej, że niektóre konwertery znalezione w internecie podawały kompletnie inne numery mulin.
Jakoś to jednak ogarnęłam i postawiłam pierwsze krzyżyki:

Akurat miałam dzień wolny i kilka godzin później miałam już tyle:

Tradycyjnie brakowało mi 2 kolorów, ale te co miałam nie tak do końca mi pasowały.
Agnieszka z bloga Haftowane zacisze Agnes pokazała mi jednak swój obraz haftowany oryginalnymi nićmi Anchor i generalnie te kolory się pokrywały. Postanowiłam więc  nie przerywać.
Dotarłam do końca pierwszej strony wzoru:

Przy palcach też kolory nie do końca mi współgrały, jednak gdy popatrzyłam na całość z pewnej odległości, okazało się, że kolory wcale się nie „gryzą”.

Stan na dzień dzisiejszy jest taki:

Mam nadzieję, że najpóźniej w niedzielę uda mi się ukończyć drugą stronę.

Dziękuję za wszelkie komentarze odnośnie Victorian Garden. A co do pudełka, to sprawdza się naprawdę rewelacyjnie i zdecydowanie przydało by się jeszcze jedno 😉
Agnieszka D – na szczęście to „tylko” wersja mini, bo nie wiem czy bym dała radę…
Anula – masz rację – warto się trochę pomęczyć. Mam nadzieję że kolejne strony będą mniej pikselowate 😉
eleila – trochę mnie to przeraża, że to DOPIERO jedna strona…. 😉
Ewa Staniec-Jakuszek – mam nadzieję, że wszelakie niezamierzone oczywiście błędy „schowają się” w tłumie tych wszystkich kolorowych krzyżyków

Serdecznie pozdrawiam

11 uwag do wpisu “Jakoś nie miałam weny…

Dodaj komentarz