Od tygodnia chodzi mi po głowie piosenka z reklamy Coca-Coli. Nawet zdarza mi się podśpiewywać: „Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta”….
Nie, na głowę nie upadłam na szczęście, ale… poszłam sobie dorobić składając i ubierając sztuczne choinki…. Tak, tak. Dobrze czytacie – to nie jest pomyłka i wbrew pozorom nie jest za wcześnie…
Okazuje się, że wszystko jest bardzo dobrze przemyślane. Ale do rzeczy….
Duży dom handlowy De Bijenkorf (Holandia) ma kilka filli w największych miastach Holandii – Amsterdam, Den Haag, Rotterdam, Utrecht…. Są to naprawdę duże, kilku piętrowe budynki. takie jak np ten w Amsterdamie:
Można tam kupić niemal wszystko – odzież damską, męską, dziecięcą, bieliznę, przybory toaletowe, kosmetyczne, ręczniki, ściereczki, sprzęt kuchenny, przybory biurowe, szkolne, buty, torebki, biżuterię. Są tow większości rzeczy markowe – Michael Kors, Marco Polo, Lacoste – to tylko niektóre z marek.
Sieć tych sklepów ma swoje Centrum logistyczne w którym przygotowuje sie towary do wystawienia w sklepie, a więc rozpakowanie z kartonów/worków, posegregowanie kolorami/rozmiarami, klejenie/wieszanie cen, zabezpieczanie przed kradzieżą. W magazynie tym przechowywane są też różne tematyczne dekoracje. W sklepie jest miejsce tylko na towar przeznaczony do sprzedaży…
Tak więc również bożonarodzeniowe ozdoby mieszkają sobie calutki rok grzecznie w magazynie, aż nadejdzie TEN dzień kiedy trzeba ozdoobić sklep… Z racji braku miejsca w sklepie to wlasnie ozdoby przygotowywuje się w owym Centrum Logistycznym…. Pacowałam w tym Centrum przez prawie 1,5 roku.
Teraz przypomnieli sobie o mnie i zaproponowali mi prace właśnie przy owych choinkach. I tak gdy 1 września polskie dzieci szły do szkoły ja pomaszerowałam sobie ubierać choinki…
Trzeba było najpierw posegregować bombki:
Na „mój” sklep w Den Haag potrzebowaliśmy „ubrać” 80 choinek, a każda choinka musiała mieć określoną liczbę bombek z danego koloru i rozmiaru (czerwień, czerń, brokat). Do domu wróciłam… czarnobrokatowa, bo czarne welurowe bombki farbowały dłonie, a brokat sypał się niemiłosiernie.
Później zaczęliśmy składać choinki… Każda choinka miała 275 cm wzrostu i składała się z 3 części, na których na szczęście „wisiały” już lampki, które trzeba było tylko podłączyć do prądu i sprawdzić czy działają… Tu okazałam się specem oświetleniowym, bo w mig znajdowałam i wymieniałam zepsute sznury….
Jeszcze później następowało wieszanie bombek, które oczywiście trzeba było wieszać wg określonego schematu…







No niezłą miałaś charówkę, współczuję. Pomalutku skończysz zaczęte prace, trzymam kciuki.
PolubieniePolubienie
Ha! To wyprzedziłaś nawet Lidla, który bombki do sklepu wstawi pewnie razem ze zniczami, albo tydzień później 😉
PolubieniePolubienie
Chciałam napisać to, co Karolina!;) Ale się napracowałaś, zatem wybaczamy brak postępów w haftach.;) Jakaś ślubna pamiątka powstaje, czy metryczka, bo nie kojarzę wzoru?
PolubieniePolubienie
nie wiedziałam że to tak wygląda z tymi choinkami… 🙂 nieźle :)a hafciku przybyło i to najważniejsze 🙂
PolubieniePolubienie
Najważniejsze, że przybywa haftu 🙂 A ta praca, to chyba całkiem przyjemna była.? Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
Piękny hafcik się zapowiada i postępy widać 🙂 życzę powodzenia 🙂
PolubieniePolubienie
Jak dla mnie przybyło calkiem dużo xxxx- u mnie idzie dużo wolniej. No to miałaś już przedsmak swiąt 🙂
PolubieniePolubienie
Oj napracowałaś się, nie dziwne , że na xxx nie było siły i czasu.Oby teraz było już łatwiej !Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
oj napracowałaś się przy tych choinkach… hafcik zapowiada się ślicznie
PolubieniePolubienie
Brak czasu… jest piątek – a komentuję Twój post sprzed dwóch dni… w czytniku jeszcze 374 nieprzeczytane… na wakacjach o 11 rano miałam pusty czytnik…. ech praca 😦
PolubieniePolubienie