I znowu nie było mnie przez tydzień. Miałam gości, ciągle coś się działo, niemal co wieczór siedzieliśmy do późna i na pisanie bloga nie było czasu.
Był za to czas na hafty, bo najlepiej haftuje się w towarzystwie i to siedząc do późna w noc przy kawie lub piwku, tudzież innym napoju wyskokowym 😉
Jak pisałam w poprzednim poście miałam zacząć haftować Fenkuł i kolejnego kwiatka, jednak za miast tego powstało coś wcześniej nieplanowanego, za to doskonale mi znanego 😉
W lutym br mój młodszy brat wraz ze swoja dziewczyną wynajęli sobie małe mieszkanko. W sumie to nie byłam tam jeszcze („trochę” to daleko – jakieś 1200 km), ale stwierdziłam, że wypadałoby dać im coś na to nowe mieszkanko by mieszkało im sie fajniej, przytulniej. A że nie przemawiają do mnie prezenty typu garnki, szklanki, sztućce czy inne „kuchenne bibeloty” made in China/Japan/Korea (do wyboru) postanowiłam dać im coś od serca, czyli własnoręcznie wyhaftowanego. Wybór padł na znany już wzorek:
Tak, „Home Sweet Home” po raz trzeci…
Wzór wybrałam z kilku powodów:
– niezmiennie nadal mi się ogromnie podoba,
– ma ciepłą, energetyzującą kolorystykę,
– bardzo szybko się go haftuje.
– jest idealnym prezentem na nowe mieszkanie – przynajmniej w moim odczuciu.
Tak wygląda w ramce:
Mam nadzieję, że się spodoba, tym bardziej, że dziewczyny mojego brata nie znam osobiście i nie wiem czy lubi takie rzeczy (w sensie rękodzieła/haftu).
Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za odwiedziny na blogu 🙂


piękny prezent 🙂
PolubieniePolubienie