Za dużo, za mało….

Jak już wiecie, od 25 sierpnia mam nową pracę. Pracuję od 7.00 do 16.30, czyli pół godziny dłużej niż w poprzedniej pracy. System pracy ogólnie jest zupełnie inny, inne są normy,  zasady i priorytety, ale ogólnie moim zdaniem jest prościej i szybciej. Ale nie ma się co dziwić, bo poprzednio pracowałam dla powiedzmy ekskluzywnej sieci sklepów, a teraz pracuję w tzw „sieciówce”, gdzie można kupić niemal wszystko.
Zdecydowanie bardziej podoba mi się ta praca od poprzedniej. Reguły są jasne i nikt ich nie zmienia. Pracuję na własnym stanowisku, we własnym tempie i jedynie szef działu może mieć do mnie pretensje ze pracuję za wolno i nie wyrabiam normy. Pozostali pracownicy robią swoje, pilnują swojego stanowiska i swojej normy.
To tyle tytułem przydługiego wstępu.
Jak pisałam powyżej pracuję od 7.00 do 16.30. To jest według planu, bo chwilowo w magazynie jest bardzo dużo pracy i faktycznie pracujemy od 6.00 do 16.30. Do tego godzina na dojazd (30 minut w jedną stronę) plus odebranie małej z przedszkola (rozmowa z opiekunkami) i do domu wracam o 17.30.
Długo, o dużo za długo, ale mam nadzieję, że przynajmniej będą z tego wymierne korzyści materialne, czyli kasiorka, która jest nam baaaardzo potrzebna.
Tak więc praca, praca, praca. Za dużo pracy, a co za tym idzie za mało czasu wolnego, szczególnie tego, który można by było przeznaczyć na hobby. Coś tam dłubię, ale nie jest to w takim tempie, w jakim bym chciała…
W bólach rodziła się kolejna, sierpniowa już kawa:

Niby nic skomplikowanego, ale w czasie jej haftowania walnęłam tyle błędów, że aż wstyd… Na domiar złego skończył mi się jeden kolor, a do pasmanterii mi jakoś nie po drodze…
A tak się przedstawia całość:

Zaczęłam sierpniową herbatkę:

To stan na dziś i już wiem, że niestety nie zmieszczę się w wyznaczonym czasie i herbatkę skończę z poślizgiem. Powód? Opisany powyżej.
A propos pisania – tego posta piszę od piątku….
Udało mi się za to dziś w końcu nakłonić męża do powieszenia oprawionych obrazów. I jak obiecałam pokazuję
I tak, w salonie zawisły IRYSY:

A w pokoju syna, pomiędzy biurkiem, a łóżkiem zawisnął LEW:

Teraz szukam ramek dla reszty – Różowej księżniczki, Cocktaili i Czajniczka.

Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam 🙂

11 uwag do wpisu “Za dużo, za mało….

  1. Tak to niestety jest 😦 Albo czas wolny na hobby, albo praca 😦 Ja już też w tym tygodniu chodziłam – na razie na parę godzin, ale od jutra już lekcje, a za tydzień dojdzie świetlica – czyli będę wychodziła z domu o 7:10, a kończyła o 17… w dni rad i zebrań to nawet o 20 😦 Mam jednak nadzieję, że chociaż po parę krzyżyków dziennie uda mi się robić… Pięknie się prezentują te oprawione hafty – u mnie już trochę brakuje ścian, chociaż wieszam jeden koła drugiego… więc większość ląduje w pudle :)Miłych dni 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz